Błogosławieństwo Boże ma twarz drugiego człowieka. Jego uśmiech, ręce, nogi i ciało. O tym myślę po dniu skupienia Czerna Czerwiec 2019. Każdy kto tam był, kto tworzył krąg wokół ołtarza, siadał przy jednym stole, zajmował miejsce na kocu w czasie polnej godziny (niejednej) świadectw, jest błogosławieństwem dla mnie, a pewnie także dla pozostałych. Temu smakowaniu Bożej życzliwości i ludzkiej miłości nie przeszkadzały nawet manewry quadów nad głowami. I oczywiście w tym liliowym przyjmowaniu darów uczestniczą też ci, którzy tym razem w Czernej fizycznie nie byli. Przyjmuję was jako błogosławieństwo, którym karmi się moje bycie księdzem Marcinem. Widzę w tym znak nadziei na nadchodzący czas. Czy Bóg spotkał nas ze sobą przypadkiem? Czekam na przyszłe Eucharystie, adoracje, spotkania, na światła na scenie i na to Światło, które chce świecić przez nas. Oby nam tylko wystarczyło pokory i skupienia, ale tu zawsze pomaga Służebnica Pańska. Z Nią wypada przyznać, że i nam wielkie rzeczy uczynił Wszechmocny! Łamiemy chleb, aby móc go spożyć. Trzeba go podzielić, by mógł nakarmić. Moje i Twoje życie jest chlebem, który należy rozłamać, by karmić siebie nawzajem we wspólnocie. Rozłamać, znaczy przyjąć z miłością trudności, wyzwania, to co staje się okazją do pokornego czerpania błogosławieństwa przychodzącego w Tobie, Siostro i Bracie. Rozłamać chleb, to żyć odważnie miłością agape, która jest darem. Dlatego łamanie chleba jest pełne radości, dlatego pomoże nam wzrastać razem i podejmować powierzone nam zadanie. Mamy być błogosławieństwem dla innych. Wpuściliśmy Pana Jezusa do naszego kalendarza. Będzie się działo!
ks. Marcin