fbpx

„Lilia” w moim życiu

„Lilia” w moim życiu 

Do niedawna uważałam się za całkiem zaangażowaną nawróconą wierząco-praktykującą katoliczkę. Z konkretną raną w sercu.

Wczoraj …

10 lat temu moja relacja do Maryi doznała wstrząsu. Wiedziałam, że Matka Boża jest, jest ważna, że trzeba się do niej modlić. Ale właśnie wtedy, w styczniu 2008 roku wszystko co było dla mnie cenne zaczęło się rozsypywać. Musiałam przerwać wymarzone studia na wiele miesięcy bez większej nadziei, czy będę mogła wrócić na uczelnię, zespół szantowo-folkowy który był wtedy moim oparciem z czasem całkiem stracił zapał by dalej coś razem tworzyć. Jedynie wiara w to, że Bóg jest była mi pomocą…

Wtedy też pewien człowiek podsuwając mi wyrwane z kontekstu fragmenty Pisma Świętego zburzył to, co wydawało mi się moją ufną relacją do Maryi. Nie był katolikiem. Przez kolejne 10 lat było mi z tym wspomnieniem coraz trudniej. Moje wysiłki były szczere: modliłam się „Zdrowaś Maryjo…” do świętej, która była mi totalnie obca. Nie pomagało, wręcz przeciwnie. W 2013 roku powróciły trudne doświadczenia. Spadły na mnie równie nieoczekiwanie jak 5 lat wcześniej. Z tym, że po tej rozsypce świat nagle zaczął się dla mnie nieoczekiwanie zmieniać. W najtrudniejszych godzinach mojego życia kiedy myślałam, że powrót do tego co już doświadczyłam jest ostatnią rzeczą jakiej życzyłabym najgorszemu wrogowi poznałam niesamowitego człowieka. Ten człowiek wtedy wspominał o tym, że wybiera się do zakonu. Bracia Pocieszyciele z Getsemani.

Dzisiaj …

Największe wrażenie muzyczno-artystyczno-duchowe jak dotąd w moim około 30-letnim życiu zrobił spektakl, którego odtwórczynią głównej roli jest moja współlokatorka z czasów akademickich! W zeszłym roku szukałam jej profilu na fejsbuku. Po długiej przerwie chciałam zwyczajnie odnowić z nią kontakt. Przeglądając różne profile trafiłam na zdjęcie Agaty na którym trzymała kwiat lilii w dłoni. Bez dłuższego zastanawiania się kliknęłam. Przeczytałam wtedy wszystko co było dostępne na tym profilu ze skutkiem natychmiastowym. Dosłownie nie mogłam się już doczekać by obejrzeć spektakl „Lilia”. Jedno co wiedziałam na pewno, to to, że Agata za „naszych” czasów zajmowała się tańcem. Domyślałam się, że w spektakl zaangażowała się z całym swoim tanecznym doświadczeniem. Właściwie poszłam na Lilię dlatego, że to akurat ona jest odtwórczynią roli Maryi.

Spektakl, który oglądałam z zapartym tchem w marcu 2018 roku diametralnie zmienił moje nastawienie do Matki Bożej.

Zachwycił mnie Maryją, zachęcił do głębszej relacji z Nią oraz do modlitwy różańcowej, która w pewnym momencie po 3 „pompejankach” była dla mnie bardzo trudna. W ciągu tych wspomnianych 10 lat z wielkim poświęceniem zgadzałam się na dziesiątkę różańca zapraszana do modlitwy przez narzeczonego. Po obejrzeniu spektaklu jestem wzruszona, że młodzi ludzie potrafią tak pięknie wyrazić to, co jest mistyczne, wnętrze Matki Boga. Czuj się zaproszony drogi Czytelniku, czuj się zaproszona kochana Czytelniczko by poznać niezwykłą historię relacji Matki Boga z Duchem Świętym. Ufam, że gdy zachwycisz się Lilią tak jak ja, Twoim pragnieniem będzie chęć zgromadzenia wokół Maryi jak najliczniejszego grona osób wrażliwych na Jej zaproszenie nie wyłączając takich, które być może przyjdą tylko dlatego, że właśnie Ty je zapraszasz. Bądź drogowskazem wskazującym na Nią, a Ona poprowadzi prosto do Jezusa.

Jutro..

Z czym do ślubu? Z przekonaniem, że Matka Boża zadba o najdrobniejszy szczegół tego wydarzenia jakim będzie nasz ślub i wesele. I już teraz zapraszamy Ją do całego naszego wspólnego życia.