fbpx

Ania

Biadania moje zmieniłeś mi w taniec, wór mi rozwiązałeś, opasałeś mnie radością

Ps 30, 12

Kiedy kończąc szkołę baletową nie widziałam za bardzo dalszej przyszłości związanej z tańcem, nie uwierzyłabym gdyby ktoś powiedział mi, że wrócę do tej pasji i to w zupełnie innym wymiarze. Pan Bóg ma tę ciekawą zdolność, że potrafi człowiekowi przypomnieć o najprostszych drogach prowadzących do Jego radości, tych najbardziej oczywistych i bezpośrednich dla człowieka, o których zdarza mu się zapomnieć, a którymi może dzielić się z innymi. A gdy Bóg zaprasza do tańca, to nie przypadek, że na scenę wchodzi Maryja…

Wytańczyć różaniec… Zanim zaczęłam tańczyć w „Lilii” modliłam się tradycyjnym sposobem, przekładając paciorki. Poprzez zawierzenie ”Totus tuus” Jana Pawła II, modlitwa różańcowa była i wciąż jest dla mnie jedną z najbliższych, najmocniejszych modlitw, jakie zostały dane Kościołowi. Kiedy dowiedziałam się, że różańcem mogę nie tylko modlić się w  sposób tradycyjny, ale również tańczyć go w konkretnej intencji, było i nie przestaje być to dla mnie zdumiewającym odkryciem. Taneczna modlitwa poprzedzona Adoracją i Eucharystią jest dla mnie wciąż niesłychanym i niepojętym darem, za który jestem Bogu wdzięczna. Poprzez różaniec, i ten tradycyjny i ten taneczny, odkrywam kolejne skarby ogrodu Maryi – jego zapachy, kształty, kolory jego kwiatów.

 

Duch Pana Boga nade mną,
bo Pan mnie namaścił.
Posłał mnie, by głosić dobrą nowinę ubogim,
by opatrywać rany serc złamanych,
by zapowiadać wyzwolenie jeńcom
i więźniom swobodę;
aby obwieszczać rok łaski Pańskiej,
i dzień pomsty naszego Boga;
aby pocieszać wszystkich zasmuconych,
by rozweselić płaczących na Syjonie,
aby im wieniec dać zamiast popiołu,
olejek radości zamiast szaty smutku,
pieśń chwały zamiast zgnębienia na duchu.
Nazwą ich terebintami sprawiedliwości,
szczepieniem Pana dla Jego rozsławienia.

Iz 61, 1-3

Szczególnym namaszczeniem jest posłanie ku krzewieniu Bożej radości. Pierwszy raz zobaczyłam spektakl na Dniu Ubogich w listopadzie 2018 roku. Pamiętam moment, w którym rozpoczynała się scena cudu w Kanie Galilejskiej – radość wesela i taniec, następnie sytuacja braku wina i związane z nią zamieszanie, a w końcu cud Jezusa, który za pośrednictwem Maryi zamienia wodę w wyborne wino ku zdumieniu i radości weselników. Na twarzy siedzącego obok mnie pana, który z początku siedział zasmucony, widziałam jak po tej scenie i kilku łyżkach ciepłej zupy pojawiło się ożywienie i radość. To właśnie w ten sposób Pan Bóg poszerza nasze zakresy, nie tylko te taneczne, ale przede wszystkim zakresy serca. Ta dziecięca radość, tak samo prosta i bezpośrednia jak sama forma tańca, powinna towarzyszyć nam na drodze ku poznaniu Pana Boga, na jego ścieżkach, w życiu, które zostało nam dane jako dar Ojca dla swoich dzieci. Największym Jego darem jest Miłość i Zbawienie, które dał nam przez swojego Syna Jezusa Chrystusa, za pośrednictwem Maryi, poprzez trwanie przy Nim we wspólnocie bliźnich na ziemi, zmierzając ku celowi i by na końcu życia powtórzyć za św. Pawłem:

W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiary ustrzegłem

2Tm 4, 7