fbpx

TAŃCZYĆ – PORUSZAĆ SIĘ W BOGU

Tańczy to ta dziewczyna w baletkach. Albo tamta para na parkiecie.
Co to znaczy tańczyć?
Poruszać się inaczej, piękniej.
Taniec to taki ruch, który niesie w sobie piękno.
Ruch, który przestaje być jedynie ekonomią – jak na przykład chowanie jedzenia do lodówki, bo inaczej się zepsuje.
Taniec wznosi się ponad taką ekonomię, chce czegoś więcej, odsłania coś znacznie ważniejszego.

Interesuje nas tutaj taniec duchowy, religijny, w którym jest miejsce na wszystko: ducha, ciało, przeżycia, wiarę, nadzieję, miłość, ból i radość. Jest miejsce dla Boga, siebie i drugiego człowieka.
Nie jest takim tańcem, gdy ktoś porusza się dla siebie czy nawet wokół siebie. Tak tańczą egoiści.
Nie jest takim tańcem, gdy ktoś porusza się dla innych ludzi i nikogo więcej.

Święty Paweł powiedział o Bogu, że w Nim „żyjemy, poruszamy się i jesteśmy” (Dz 17, 28).
Pożyczamy sobie to piękne wyrażenie, by określić, czym jest taniec duchowy.
Tańczyć oznacza poruszać się w Bogu.

W Bogu porusza się wszystko, skoro bez Niego nie istnieje. A jednak inaczej „tańczy” dla Niego drzewo, a inaczej człowiek. Drzewo unosi gałęzie i liście, a człowiek ma unieść serce, myśli, emocje i ciało.
Poruszamy się w Nim dlatego, że nas stworzył, a właściwie nieustannie stwarza (creatio continua).
Poruszamy się w Nim dlatego, że On nas pierwszy umiłował (1 J 4, 10). Stworzył nas z miłości i zbawił z miłości.
On pierwszy poruszył się i nieustannie porusza w moją stronę.

W Chrystusie Trójca – Ojciec, Syn i Duch rozpoczynają taniec ze mną.
Całe życie Jezusa – to które On sam dziś daje mi w Eucharystii – było i jest takim tańcem.
On przyjął ludzkie ciało, by mógł wytańczyć – objawić nam miłość Ojca.
„Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja Was umiłowałem. Wytrwajcie w miłości mojej” (J 15, 9).
Czy słyszysz tu zaproszenie do tańca z nieskończoną miłością?

Właśnie w Jezusie człowiek najpiękniej porusza się w Bogu.
Człowieczeństwo porusza się w bóstwie, zjednoczone z nim w jednej Osobie Syna Bożego.
Każdy gest Jezusa: kiedy dotykał policzka Mamy, nosił wodę czy obrabiał drewno, kiedy dotykał chorych, kiedy jadł
i pił – był pełen Jego miłości.
W każdym geście tańczyła miłość.
Nie brakło tam i powalających scen: kiedy umywał nogi uczniom, gdy niósł krzyż, kiedy zatrzymał się w najbardziej przejmującej pozie z ramionami wyciągniętymi na krzyżu, gdy dotykał palcami swoich śmiertelnych a już pełnych życia ran.
Każdy gest niósł w sobie miłość.
W każdym geście tańczyła miłość.
Najpełniej pojęła to Maryja tańcząc swój taniec służebnicy.

Niech miłość zatańczy w każdym twoim geście.
Niech jego praca, piękno, wysiłek zostaną przemienione w miłość jak woda w Kanie Galilejskiej stała się winem.
Niech gest jak dzban będzie pełen miłości.
Mówimy czasem o takiej organizacji ruchu, aby nie było pustych przebiegów.
Napełnij swój gest miłością, aby nie było pustych przebiegów, czyli ruchu, który nic nie znaczy i ostatecznie nie przydaje się na nic.
„Przeto czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek innego czynicie, wszystko na chwałę Bożą czyńcie” (1 Kor 10, 31).
Całe życie, cała codzienność niech będzie poruszaniem się w Bogu.
Nic nie jest tu bez znaczenia.
Zmywać kubek z Jezusem…
Iść po schodach dlatego, że On mnie kocha…
Chować jedzenie do lodówki dlatego, że nie jestem sam…
Myć twarz dla Niego…

Mistrzem takiego tańca może okazać się ktoś, kto nigdy nie stanął przy lustrach sali tanecznej.
W ruchu ręki człowieka chorego może być najwięcej pięknej miłości.
Ktoś, komu życie nie pozwala pójść na spektakl, może głęboko rozumieć taniec Boga.
Tym niemniej chrześcijański taniec na scenie stanowi szczególną cząstkę tego piękna.
W pokorny sposób otwiera oczy na piękno, które Bóg chce z nami dzielić, a którego nie można zrozumieć ani wytańczyć.
A jednak w tym tańcu kryje się szczęście.
Tu widzimy naszą liliową duchowość.

Gasną światła na widowni.
Kończymy za kulisami naszą modlitwę.
Ostatni przed wyjściem na scenę uścisk rąk…

Tańczcie w pokoju Chrystusa.

 

– ks. Marcin Godawa